Horizon Chase Turbo

W latach 90. XX wieku, gry wyścigowe pokroju „OutRun” lub „TopGearem”, mimo swych prostych założeń, potrafiły pochłonąć graczy na niezliczone godziny – czy to w domu, czy w salonie gier. Zawrotne prędkości, rywalizacja w biciu własnych rekordów oraz uczucie brania udziału w faktycznych wyścigach, wtedy zabierała dech w piersiach. W dzisiejszych realiach, niemal fotorealistycznej grafiki 3D, wydawać by się mogło, że obecnie na takie gry nie ma już popytu. Horizon Chase Turno łamie ten stereotyp, jako gra promowana na piękną laurkę tamtych czasów. Czy archaiczna mechanika może jeszcze dostarczać rozrywki?

Horizon Chase Turbo to najnowsza gra niewielkiego brazylijskiego studia Aquiris Game Studio. Pierwotnie tytuł zadebiutował trzy lata wcześniej, w wersji na androida i iOS-a, pod zmienioną nazwą i mniejszą zawartością. Sama gra jest ścigałką, wzorowaną na grach wyścigowych z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Tyczy się to wszystkiego – od uproszczonej grafiki, po archaiczne założenia.

Rozgrywka prezentuje się następująco. Trasy rysują się na naszych oczach (wzorując się na grafikę 2D z lat 90.), a samochodem skręcamy na boki od lewej do prawej strony ekranu. Wyścig zawsze zaczynamy z ostatniej z dwudziestu pozycji, a naszym zadaniem – jak za starych dobrych czasów – jest lawirowanie między rywalami tak, aby ich nie uderzyć czy nie wypaść z trasy. Założenia są bardzo proste, jednak to właśnie ten brak przekombinowania w oferowanej treści i odzwierciedlenie rozgrywki, buduje świetny klimat gier lat 90-tych w nowych szatach.

Poza przedzieraniem się z ostatniej pozycji aż do pierwszej, będziemy musieć zwracać uwagę na paliwo i nitro. Te pierwsze uzupełniamy kanistrami umieszczonymi na mapie (jeżeli nie chcemy przedwcześnie zakończyć wyścigu). Te drugie także zbieramy z toru, co jest opcjonalne – otrzymujemy jedynie chwilowe przyśpieszenie, które możemy wykorzystać w późniejszym dowolnym momencie. Jednak kluczowym założeniem jest unikanie kolizji z adwersarzami oraz elementami statycznymi, znajdującymi się poza wyznaczoną trasą (np. latarniami, drzewami czy znakami), ponieważ uderzenie w którykolwiek z wyżej wymienionych elementów znacząco nas spowalnia.

Całość została wykonana jak najbardziej poprawne, jednak trudno się nie zgodzić, że za mechanika stoją archaiczne założenia. Podczas skrętu ciężko jest określić naszą pozycję na trasie, co prowadzi do niechcianych sytuacji, kiedy nie z naszej winy wypadamy z trasy lub zaliczmy kolizję z rywalem, ponieważ gra przez swój styl graficzny nieprecyzyjnie określa położenie obiektów w przestrzeni. Niby takie są założenia, jednak nierzadko zamiast frajdy można doświadczyć niepotrzebnej frustracji. Ponadto gra nie jest łatwa, co z jednej strony oznacza wyzwanie (plus), a z drugiej mnożenie powodów do frustracji (przez archaiczność rozgrywki – minus). Na domiar złego, gra jest poprowadzona na jednym, utartym schemacie wyścigów “od ostatniej pozycji do pierwszej”, przez co po pewnym czasie wkrada się nuda i powtarzalność. Nie zrozumcie mnie tylko źle – całość działa w swoich założeniach bardzo dobrze, tyle że same założenia są dalekie od ideału.

Tytuł daje nam okazję powalczyć w dwunastu miejscach na ziemi – poczynając od pustynnego stanu Kalifornia w USA, po skutą lodem Islandię, kontynuując w górzystym Chile czy kolorowej Japonii. Każda lokacja składa się z kilku/kilkunastu krótkich wyścigów, który każdy prezentuje inne ułożenie zakrętów, pogodę czy porę dnia. Różnorodność lokacji jest ogromnym atutem – każda mapa jest inna, więc już sama chęć zobaczenia designu kolejnej z nich skutecznie motywuje do dalszego grania. Podobnie liczba ok. 30 samochodów do odblokowania zachęca do zdobywania wysokich pozycji, bo to właśnie od nich zależy, jak wiele bryk będzie dostępnych w naszym posiadaniu.

Nie sposób nie wspomnieć o trybie co-op, aż do czterech graczy jednocześnie przy jednym komputerze! Ekran możemy podzielić na części (od dwóch do czterech kawałków) i w ten sposób przejść całą grę nie gorzej niż w pojedynkę. Co ciekawe, tytuł umożliwia grać we dwójkę na jednej klawiaturze (!), co niestety nawet w prostszych produkcjach tego typu nie jest często praktykowaną opcją. Tryb współpracy nadaje grze duszę, potęguje pozytywne wrażenia oraz daje namiastkę kanapowej rywalizacji jak za dawnych lat.

Pod względem graficznym, mimo zastosowania prostej oprawy stylistycznej, tytuł wygląda bardzo żywo i przyjemnie dla oka. Oczywiście jest to grafika odpowiednio uproszczona z myślą o telefonach komórkowych, jednak mając na uwadze, że twórcy celowali w odświeżenie aż 30-to letnich gier, taki stan rzeczy daje powody do wyrozumiałości. Tytuł chętnie korzysta z całej palety barw, ubarwiając różnorodne lokacje, co daje przyjemny efekt. Tekstury nie są wysokie, jednak idą w parze z pastelową stylistyką. W ogólnym rozrachunku jest ładnie. 

Soundtrack jest dość ubogi, jednak skutecznie wpada w ucho swymi elektrycznymi brzmieniami, stylizowanymi na muzykę z gier lat 90. Udźwiękowienie samochodów jest uproszczone, co przyzwoicie pasuje do równie prostego tła. Reasumując, oprawa audio-wizualna daje radę. Techniczne jest poprawnie – nie uświadczyłem jakichkolwiek błędów, a wymagania sprzętowe są bardzo niskie. Na marginesie wspomnę, że tytuł nie posiada polskiej wersji językowej, jednak w żadnym razie nie przeszkadza to w grze.

Podsumowując. Horizon Chase Turbo to naprawdę udana próba odtworzenia klasyków lat 90. XX wieku we współczesnym wydaniu. O ile przestarzałe elementy mechaniki mogą już nieco irytować, o tyle dobre wykonanie, klimat oraz świetna zabawa w co-opie, jest warta przypomnienia (lub doznania) starych czasów.

.

ZALETY:
+ Świetne odzwierciedlenie kultowych gier z lat 90.
+ Spora liczba tras i samochodów do odblokowania
+ Różnorodność lokacji
+ Podzielony ekran (nawet do czterech graczy)
+ Przyjemna oprawa audio-wizualna

WADY:
Archaiczny gameplay, który może irytować
Po pewnym czasie monotonia

OCENA:  7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *