Hollow Knight

Stworzenie dobrej metroidvanii jest trudne – twórcy przy projektowaniu gry muszą wykreować ciekawe lokacje, zachęcające zarówno do wielokrotnego zwiedzania, jak i nagradzające gracza nowymi ścieżkami czy przedmiotami dostępnymi wraz z upływem czasu gry. Wielu doświadczonych developerów nie podołało temu zadaniu, więc czy świeże w branży Team Cherry sprosta wysokim oczekiwaniom graczy? A może twórców przerosła ambicja i mamy do czynienia z nudnym średniakiem?

Hollow Knight to dwuwymiarowa platformówka zaprojektowana przez trzyosobowy zespół Team Cherry z  Australii. Tytuł charakteryzuje się wysokim poziomem trudności oraz wiktoriańską stylistyką przywodzącą na myśl mroczne fantasy. Autorzy przenoszą nas na teren miasteczka Dirtmouth – brudnego i wyludnionego, będącego jedynie cieniem dawnego rozkwitu. Wioska znana jest jeszcze z jednego powodu – podziemi. Te od lat kuszą poszukiwaczy przygód swymi tajemnicami, a także okazją do zdobycia sławy i bogactw. Jednym ze śmiałków jest nasz mały bohater. Ten na swojej drodze będzie musiał przemierzyć kilometry mrocznych tuneli – od wilgotnych i surowych, po roślinne i przypominające żywy organizm, aż na miasteczkach kończąc. Świat gry jest ogromny i na tyle złożony, by zachęcać nas do częstego wertowania mapy.

Artyści kreatywni stworzyli piękny świat. Lokacje aż kipią od szczegółów, zahaczając o punkty charakterystyczne, jak: zatopione miasto z posągami poległych wojowników czy ogromny pszczeli ul z areną jako punktem kulminacyjnym. Niestety, o ile w wypadku mniejszej skali taka różnorodność byłaby wystarczała, o tyle w przypadku tak dużych obszarów szybko wkrada się monotonia. Dodajmy do tego częste wracanie do wcześniej odwiedzonych miejsc – czy to przy zgonie, badaniu wcześniej niedostępnych miejsc lub przy przechodzeniu między światami, i mamy przepis na godziny bliźniaczo podobnych lokacji. Ten element jest największą wadą omawianej gry.

Rozgrywka stanowi mix gry zręcznościowej i akcji. Nasz protagonista za pomocą dzierżonego miecza potrafi wyprowadzać ciosy w czterech kierunkach. Inaczej wygląda poruszanie się, bo te na starcie organiczna nas jedynie do chodzenia i skakania, a dopiero z czasem pozwala na robienie np. podwójnych skoków, ślizgów, lotu w powietrzu, odbijania się od ścian i tak dalej. Responsywne łączenie ciosów staje się zabójczym baletem między oponentami, jednak zanim to nastąpi, przez pierwsze kilka godzin walka może wydawać się płytka i mało ciekawa (co nie oznacza, że nieangażująca, bo zginąć jest naprawdę łatwo). Cierpliwość w poznawaniu nowych ciosów jest wskazana.

Wysoki poziom trudności jest kolejnym wielkim atutem. Łatwa śmierć sprawia, że musimy dostosowywać taktykę oraz uzbrojenie do sytuacji. Zgon, podobnie jak w tytułach studia From Software, jest bolesny – tracimy całe zebrane pieniądze i odradzamy się we wcześniej wybranej ławeczce, służącej za punkt kontrolny. Pieniądze możemy odzyskać, jeżeli nie ginąc wrócimy do punktu zgonu, lecz jeśli nam się to nie uda, stracimy cały porzucony dobytek. Gra nie wybacza błędów, a przy tym stawia satysfakcjonujące wyzwanie – ten element traktuję na plus.

Nagrodą za zabijanie napotkanych przeciwników są pieniążki, które możemy wydać u różnych postaci. Wieszczka sprzeda nam wisiorki ułatwiające rozgrywkę (np. przyśpieszają leczenie czy poruszanie się). Kowal wzmocni dzierżoną broń, aby ta zadawała większe obrażenia; a kartograf odtworzy świata gry na mapie, co ułatwi nam nawigację po zagmatwanych podziemiach. Ekonomia jest przejrzysta i wystarczająco rozbudowana, aby zachęcać nas do zbierania pieniędzy. Nie jest to bez znaczenia, gdyż przejście gry zajmuje około 30 godzin, przez które twórcy starają się podtrzymać naszą uwagę.

Niestety tytuł posiada kilka drobnych wad. Pierwszą z nich jest odradzanie przeciwników po opuszczeniu lokacji, w której przed chwilą byliśmy – nawet, jeżeli zrobimy to przypadkowo, wracając do miejsca z sprzed sekundy będziemy zmuszeni pokonać tych samych wrogów. Oczywiście służy to farmieniu pieniążków, jednak wywołuje wiele niepotrzebnej frustracji, dlatego lepszym pomysłem byłoby zastąpienie tego np. odradzaniem się wrogów po wczytaniu gry. Kolejnym problemem są przeciwnicy ze zdolnością do teleportowania się, którzy potrafią pojawić się tuż przed naszą twarzą (i zadać obrażenia), co jest najbardziej nie fair w grze opartej o łatwy zgon. Powyższe problemy są drobne, jednak zsumowane w całość traktuję jako minus.

Oprawa graficzna, mimo że ograniczona do 2D, wygląda wprost prześlicznie – szczegółowe animacje wrogów, bogate w detale lokacje czy wysokie tekstury stoją na wysokim poziomie. Podobnie oparta o symfoniczne i spokojne utwory muzyka, buduje głęboki klimat świata przedstawionego. Udźwiękowienie jest w porządku, jednak nie prezentuje nic ponad to.

Technicznie jest bez zarzutu. Podczas gry nie uświadczyłem błędów, zarówno rażących (np. wywalania do pulpitu czy problemów z optymalizacją), jak i mniej (chociażby problemów SI – choć ta jest celowo głupiutka, jedynie bossowie cechują się inteligencją). Jedyną uwagą jest brak polskiej wersji językowej, choć w wersji na komputery takową można pobrać z internetu (fanowskie spolszczenie).

Podsumowując. Hollow Knight to wciągający tytuł, nawet mimo oparcia rozgrywki o zaledwie dwa wymiary. Pięknie zdobiona perełka, trochę wtórna, lecz nadrabiająca to bogatym w detale światem i wyzwaniem godnym noszenia tytułu „dwuwymiarowego Dark Solus”.

.

ZALETY:
+ Świetny design lokacji i przeciwników
+ Responsywne poruszanie
+ Satysfakcjonujący poziom trudności
+ Mnogość perków, dodatków – wszystkiego
+ Długość gry

WADY:
Niektóre rozwiązania (odradzanie się przeciwników, punkty kontrolne)
Mało różnorodne lokacje

OCENA:  8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *