Śmierć nie ma lekko – kiedy jego jedyne hobby, czyli zabijanie żyjących istot, staje się pracą na cały etat z wyczerpującymi nadgodzinami, ciężko byłoby nie odczuć zmęczenia materiałem. Dlatego Pan Śmierć postanawia wziąć urlop od prac w terenie: zatrudnić na swoje miejsce najemników, a samemu wykonywać papierkową robotę. Niestety sytuacja wymyka się spod kontroli, podkomendni ku swej ucieszy sieją chaos na Ziemi, a nam dokładają niezliczone, nudne tony dokumentów. Tak nie może być! Jako Śmierć wracamy do gry, w której stawką jest nie tylko odzyskanie zatraconego respektu, lecz także – choć zabrzmi to ironicznie – chęci do życia.
Have a Nice Death to platformowa gra akcji typu roguelike, opracowana przez niezależne studio Magic Design. Jak wspomniałem we wstępie, historia opowiada o zmaganiach Śmierci z niesubordynowanymi podwładnymi. Na naszej drodze, poza licznymi przeciwnikami (w tym bossami), spotkamy wiele ciekawych osobowości, np. sekretarkę Patryka żyjącego z głową w chmurach, tajemniczego Pana O’Shah czy neurotyczną asystentkę Pump Quinn. Postaci jest jeszcze więcej, a każda jest na swój sposób wyjątkowa. Z czasem poznamy ich sekrety (np. sposób, w jaki umarli), spostrzeżenia czy wskazówki dotyczące przeciwników. Fabuła, mimo że nie głęboka, jest ciekawa i oryginalna – w końcu to opowieść o korpo firmie śmierci, w której szef wraca do łask. Nic ekstra, choć dialogi czyta się fajnie, więc ten element traktuję na plus.
Rozgrywka to typowe mordobicie 2D. Naszą bronią główną jest kosa, którą możemy zadawać lekkie ciosy w płaszczyźnie poziomej (lewo i prawo), a także obszarowe szybkie (lekkie) i wolne (silne). Uderzenia będziemy prowadzić zarówno na ziemi, jaki i w powietrzu. Trudno nie odnieść wrażenia, że walka przypomina chociażby grę „Hollow Knight” – jest różnorodnie, szybko i… trudno. Bo tak, gra ma z góry ustawiony poziom trudności, który jest tak wyważony, by z jednej strony niejednokrotnie dawał nam w kość, a z drugiej przynosił ogromną satysfakcję (zwłaszcza, kiedy pokonamy ciężkiego bossa). Wciągająca rozgrywka to wielka zaleta.
Zasady gry są typowe dla gatunku roguelike. Biegniemy po proceduralnie generowanych lokacjach, zabijamy dziesiątki różnego rodzaju przeciwników i rozwijamy postać. Zwieńczeniem każdej z kilku lokacji jest boss, z dużą ilością unikalnych ciosów i pokaźnym paskiem zdrowia. Śmierć emm… zgon, oznacza koniec gry i zabawę od początku. Zasady nie różnią zbytnio od tych, wyznaczonych przez gatunek na przestrzeni lat. Jeżeli lubicie ćwiczyć swoje umiejętności oraz macie nutkę hazardu (przedmioty i lokacje są przydzielane losowo), na pewno będziecie się dobrze bawić.
Bogaty w szczegóły świat jest kolejnym atutem. Na swej drodze przemierzymy najróżniejsze działy korporacji, w tym: biurowy, odpadów, toksyn, uzależnień czy militarny. Może brzmieć to szablonowo (w końcu akcja toczy się w jednym budynku), jednak korporacja jest tak szalenie ogromna, że w zasadzie każde nowe miejsce jest osobnym światem. Sale biurowe są pełne pracującego personelu, niekończących się stosów papierów i dusz zmarłych, czekających na swoją kolej w drodze na drugi świat. Za to sala uzależnień jest pełna nieprzyjemnych elementów tła, np. strzykawek, probówek, tabletek itd. Każda lokacja jest JAKAŚ – ma unikalny charakter, nawet mimo faktu, że wszystkie miejscówki korzystają oszczędnie z palety barw.
W przeciwieństwie do wspomnianego wyżej Hollow Knight, tutaj od początku znamy pełną pulę dostępnych ruchów, co ma sens, bo gra nie jest metroidvanią. Dlatego rozwijanie postaci występuje w formie poszerzania dostępnych broni, czarów i umiejętności. Jednocześnie możemy nosić przy sobie trzy środki bojowe: kosę i dwie dodatkowe (broń lub czar). Wyposażenie spotykamy w czasie gry, w sposób losowy (podobnie jest z apteczkami – nie wiemy, kiedy się nam natrafią). Od czasu do czasu, u Pana O’Shaha, możemy ulepszyć postać, wybierając jedną z puli wylosowanych kart (np. dodatkowe obrażenia czy dłuższy pasek zdrowia). Równie często będziemy mieli okazję ulepszyć wybraną przez nas broń za dusze, czyli inaczej walutę, z pokonanych wrogów. System jest prosty i szalenie wciągający. Modyfikacji zabawy jest od groma, a przy tym nic nie wydaje się być wrzucone na siłę.
Niestety przyszedł czas, by nieco ponarzekać. O ile ulepszenia postaci, jakie zdobywany podczas gry, są zrealizowane wybornie (czujemy zauważalny progres), o tyle permanentny rozwój prawie nie istnieje. W grze, poza wyżej wspomnianymi duszami, zdobywamy także złoto, które możemy wydać w sklepie, przed przystąpieniem do rozgrywki. Możemy za nie kupić nowe uzbrojenie i czary, które następnie będziemy mogli podnieść podczas gry. W ten sposób poszerzamy pule dostępnego oręża. Szkoda jedynie, że nie mamy wyboru, które zakupione ciosy mają być włączone lub wyłączone podczas gry. Przed ich kupieniem nie możemy ich przetestować, więc często dochodzi do sytuacji, kiedy świeżo zakupiony oręż np. nie pasuje do naszego stylu gry. W ogóle trwały progres jest mało odczuwalny. Jeżeli zakupimy wszystkie interesujące nas przedmioty, co może nastąpić już po 6-8 godzinach, pozostaje nam granie dla czystej zabawy (udaremnionej przez niechciane, niepotrzebnie zakupione rzeczy). Tak więc permanentny progres postaci jest mało zauważalny, a często oznacza nawet regres.
Jeżeli miałbym coś jeszcze zarzucić tej produkcji, byłyby to wszelakiej maści drobiazgi. Grze brakuje przycisku pauzy lub przezroczystego menu, który ułatwiałby dostrzec potencjalne zagrożenie po wróceniu do gry. Załóżmy, że robimy sobie przerwę w momencie, kiedy atakuje nas wróg. Wracamy po kilku minutach – bam, nagle dostajemy od niego obrażenia, ponieważ niemieliśmy szansy zobaczyć, czy w pobliżu naszej postaci jest zagrożenie. Inną sprawą jest brak możliwości poruszania kamerą, co wielokrotnie mogłoby się przydać w celu namierzenia wrogów (szczególnie w nowych lokacjach, kiedy chcemy zeskoczyć w dół – a tam mogą kryć się wrogowie). Możliwość np. delikatnego rozglądania się kamerą byłaby dobrą opcją. Tego typu przeszkody, wraz z niedopatrzeniami technicznymi, stanowią pewien minus.
Oprawa graficzna wygląda bardzo ładnie. Płynne animacje i bogate w detale tło prezentują się należycie. Przerywniki filmowe trzymają wysoki poziom. Co prawda tytuł korzysta oszczędnie z palety barw – lokacje stanowią odcienie szarości, co z pozoru może wydawać się nudne i jednolite. Nic bardziej mylnego, przeciwnicy mają w sobie akcenty koloru czerwonego, pociski często się wyróżniają, podobnie jak nasze ciosy czy czary. Dlatego tytuł nie nudzi oczu, a przy tym wygląda bardzo ładnie. Udźwiękowienie jest w porządku. Wszelakie odgłosy są wykonane pieszczotliwie, dubbing a la ”niezrozumiały bełkot” pasuje do postaci, a soundtrack to sprawy mix. jazzu, elektronicznej muzyki oraz rocka. Oprawa audio-wizualna jest najwyższej próby.
Technicznie jest przyzwoicie. Gra przed swoim debiutem była dostępna w formie wczesnego dostępu, więc większość niedopatrzeń została usunięta. I faktycznie, optymalizacja jest super, gra nie wywala i nie ma rażących błędów. Podczas zabawy uświadczyłem jedynie dwa drobne problemy. Pierwszy to przyklejanie się do wrogów, kiedy używamy uniku w ich stronę – wtedy nie lądujemy tam, gdzie powinniśmy byli wylądować, lecz niczym magnes jesteśmy raz to odpychani, raz przyciągani do przeciwnika. Cóż, osobliwe. Inną drobnostką jest możliwość wystąpienia sytuacji, kiedy ten sam dany przedmiot pojawi się dwukrotnie podczas jednej gry (zakładam, że to błąd, bo typów uzbrojenia jest bez liku, więc bez sensu byłoby nam dawać dwa razy to samo). Niestety gra nie posiada polskiej wersji językowej. Angielski w grze jest raczej prosty, więc zrozumienie wypowiedzi lub – ewentualnie – kontekstu nie powinno stanowić problemu. Mimo to, jak we wszystkich zrecenzowanych przeze mnie grach bez wersji polskiej, traktuję to jako wadę.
Podsumowując. Have a Nice Death to bardzo starannie wykonany tytuł, który szybko wciąga i nie daje sobą znudzić przez dobrych kilka godzin gry. Jeżeli lubicie roguelike-i, z satysfakcjonującym wyzwaniem i wielokrotnym powtarzaniem bossów, jest to gra skrojona dla Was.
ZALETY:
+ Przyjemna, stawiająca wyzwanie rozgrywka
+ Ciekawa (i oryginalna) fabuła
+ Ładnie zaprojektowany świat gry
+ Ogrom broni, perków, ulepszeń – wszystkiego
+ Piękna oprawa audio-wizualna
WADY:
– Znikomy permanentny rozwój postaci
– Drobiazgi (niektóre mechaniki, błędy techniczne)
– Brak polskiej wersji językowej
OCENA: 8/10
