Do dziś pamiętam, że jako ok. dziesięcioletni chłopiec chciałem kupić egzemplarz „Grand Theft Auto San Andreas” w jednej z popularnych sieci sklepów z elektroniką. Mama pozwoliła na zakup (co nie było łatwe, bo słyszała już wcześniej o słynnej brutalnej serii GTA). Siła przekonywania oraz pasmo obietnic dały górą – mama usiadła przed sklepem na ławce, a ja już kroczyłem dumnie od półki z grami do kasy fiskalnej. Jakież jednak było moje zdziwienie, kiedy Pani w sklepie odmówiła mi sprzedaży ze względu na widniejące na przodzie pudełka PEGI 18+. Czy uchroniło mnie to przed degeneracją i czy w ogóle Pani postąpiła zgodnie z prawem? Czym właściwie jest system PEGI?
Dozwolone od lat 18
PEGI w Polsce i w Europie obchodzi ponad 18 lat. Ten „Ogólnoeuropejski System Klasyfikacji Gier” (z ang. „Pan European Game Information”) ma za zadanie porządkować wychodzące na rynek produkcje, przyznając im stosowne ograniczenia wiekowe oraz informacje o potencjalnych kontrowersyjnych treściach. W Polsce działalność organizacji sprowadza się do wlepiania na pudełku informacji o możliwych zagrożeniach, lecz inicjatywa może być dodatkowo umocniona w prawie krajowym. W Wielkiej Brytanii sprzedawcy, który sprezentuje grę ”dla dorosłych” nieletniemu, grozi grzywna nawet paru tysięcy funtów oraz kara do sześciu lat pozbawienia wolności. W Niemczech będąc developerem nie wydamy tytułu, w którym pojawiają się odniesienia do nazizmu! W Japonii sporym problemem jest wymuszona cenzura nagości i sexapilu, która w skrajnych wypadkach może doprowadzić nawet do zbanowania gry. Przykładów można byłoby mnożyć, co pokazuje jak wielka siła tkwi w systemie klasyfikacji gier.
Systemy oceniania gier wideo mocno różnią się w zależności od regionu na jakim obowiązują. W większości krajów Europy mamy oczywiście PEGI, w wypadku którego występuje dwustopniowa klasyfikacja – pierwsza określa docelowy wiek odbiory, a druga zawiera dodatkowe informacje o kontrowersyjnych aspektach. Zupełnie inaczej wygląda np. system USK obowiązujący na terenie Niemiec. Tutaj nie znajdziemy dodatkowych informacji o kontrowersjach, a jedynie charakterystyczny kwadrat w kwadracie z wpisanych wiekiem klienta. System ten jest znany ze swojej restrykcyjności. Produkcje z oznaczeniem ”18” można kupić jedynie po okazaniu dowodu tożsamości, a o uzyskanie najsurowszej klasyfikacji wiekowej wcale nie jest trudno. Innym charakterystycznym systemem jest ESRB – dostępny na terenie USA. Klasyfikacja ta jest znacznie mniej czytelna od innych, ze względu na zastąpienie liczb przez litery, np. ”T” („Teen”) to inaczej 13+, a ”A” („Adult”) to nic innego jak 18+. Takich organizacji od spraw klasyfikacji gier jest znacznie więcej. W Rosji obowiązuje RARS, a w Australii ACB. Najstarszą organizacją jest założony w (aż!) 1912 roku Brytyjski BBFC – dawniej oceniający jedynie kinematografię, a z czasem również gry wideo (chociaż od 2012 roku został zastąpiony przez znane nam Europejskie PEGI).
Kelner, w mojej grze jest PEGI
W Polsce, aby otrzymać dostosowaną klasyfikację dla swojej gry, bieg sprawie nadaje sam developer wypełniając stosowny kwestionariusz. Producent musi odpowiedzieć na 37 zagadnienień oraz określić, czy jego dzieło „zawiera obrazy lub dźwięki mogące wystraszyć lub przerazić małe dzieci” albo eksponuje „aktywność seksualną z widocznymi organami płciowymi”. Jednak na samej papierologii się nie kończy. Twórcy muszą dostarczyć również: film z rozgrywki, przerywniki, trailery, teasery oraz wszelkie inne materiały promocyjne. Producent jest zmuszony nawet – uwaga – dostarczyć tytuł gry bliski ukończenia. Ponadto twórcy mogą dołączyć scenariusz gry, jednak nie jest to wymagane. No i trzeba przygotować portfel, bo certyfikacja to koszt rzędu ponad 2000 euro. Później wystarczy poczekać na odpowiedź, co zajmuje od pięciu do siedmiu dni roboczych.
Co w tym czasie dzieje się w samym PEGI? Organizacja zatrudnia około trzydziestu psychologów, których zadaniem jest ocenienie nadesłanych przez producenta treści. Kontrola bazuje przede wszystkim na deklaracjach samych twórców, bo jak można przeczytać na oficjalnej stronie PEGI: „Jest to efektywniejsza i bardziej wiarygodna metoda, niż tylko odbycie pełnego seansu gry przez administratorów”. Warto zaznaczyć, że zarząd psychologów nie ocenia poziomu trudności gry. Dlatego – wcale nie łatwe – „Cuphead” jest oznaczone jako gra dla dzieci od 7 roku życia, podobnie jak „Ori and the Blind Forest”. Reasumując, czy warto w ogóle poddawać się takiemu procesowi? Jeżeli producentowi zależy na wydaniu swojej gry w wersji pudełkowej to zdecydowanie warto, bo wiele sieci handlowych odmawia wyłożenia niesklasyfikowanych gier na półki sklepowe.
Niewinny system czy surowa restrykcja?
W Polsce, co już wiemy, system ma jedynie charakter informacyjny. Sprzedawca nie może odmówić sprzedaży klientowi gry wideo z powodu jego wieku – nieadekwatnego z oznaczeniem na pudełku. Dlaczego zdarzają się przypadki odmowy sprzedaży? W niektórych wypadkach jest to błąd wynikający ze złego poinstruowania sprzedawców przez kierownictwo sklepu. Najczęściej jednak jest to wina ”dobrych intencji”. Sprzedawca może chcieć w ten sposób poinformować mniej świadomych rodziców o niewłaściwych treściach zawartych w grze. Niestety w Polskim kodeksie cywilnym lub wykroczeń brakuje paragrafu, który bezdyskusyjnie by mówił, że odmowa sprzedaży gry z PEGI 18 nieletniemu jest przestępstwem. Tak czy inaczej, wszystko wskazuje na to, że w większości wypadków sprzedawca kieruje się swoją moralnością. Sytuacji nie poprawia fakt, że w sklepach z elektroniką (w których sprzedaje się gry) znajomość tematu wirtualnej rozrywki przez sprzedawcę nie jest obowiązkowa. Czy Pani w sklepie, która odmówiła mi sprzedaży GTA paręnaście lat temu, uchroniła mnie przed samobójstwem lub wzrostem agresji? Cóż, nigdy się pewnie tego nie przekonam, ale jeden fakt jest bolesny – niestety, ale gry nie kupiłem.
Czy w Polsce, wzorem innych krajów unijnych, doczekamy się kiedyś przepisów regulujących sprzedaż gier? Obecnie temat “brutalnych gier” nieco przycichł, głównie ze względu na coraz większą wartość gier wideo na rynku. Co więcej, duża część współczesnych rodziców to młodzi dorośli, którzy wychowali się na grach i są bardziej świadomi z wyolbrzymionych przez media zagrożeń. Nie można jednak ukryć, że temat co jakiś czas powraca. Chociażby w „Gazecie Wyborczej” z 2017 roku jeden z współzałożycieli obarczał gry komputerowe jako czynnik, który pchnął kucharza kebabowni do zamordowania 21-letniego Daniela w Ełku. Gry wideo jak widać są łatwym celem, dlatego zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że PEGI zostanie wpisane w rodzimy porządek prawny. Mimo to z roku na rok obawy te są coraz mniejsze. Obecnie pudełka stanowią mniejszość, bo ok. 40% całkowitej sprzedaży – a dystrybucji cyfrowej równie łatwo skontrolować się nie da.